Opcja nr. 1 - zostaje w domu, robimy wspólne przyjęcie - prywatkę, w zamyśle pod jakimś hasłem typu Star Wars czy coś.
Opcja nr. 2 - jedziemy do domku nad morzem, rodziców Aliny. Jak nas nie wywieje, spędzimy tam 5 dni.
Opcja nr. 4 - wszyscy razem idziemy na sylwestrowy bal, taki o którym zawsze mówimy, a nigdy tego nie realizujemy. Wydajemy masę szmalu, a do końca stycznia biedujemy.
Opcja nr. 5 - jedziemy w góry, w ciemno. Najwyżej będziemy nocować w bacówce. Wbijamy na imprezę na stoku. Z własnym szampanem.
I co tu wybrać, każda możliwość kusi i każda ma swoje plusy i minusy. Tak jakoś w tym roku, dość wcześnie w ogóle zaczynamy planować ten ostatni dzień 2016.
Ktoś z Was ma już wyklarowaną sytuację?
![]() |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz